środa, 20 marca 2013

Sprawa trzech Desperado - Caroline Lawrence

Tytuł oryginału: The Case of the Deadly Desperados
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2013
Gatunek: western / powieść młodzieżowa
Cykl: Tajemnice Dzikiego Zachodu
Tom: 1
Ilość stron: 294

"Nazywam się P.K. Pinkerton i nie dożyję końca tego dnia"
 Lubicie westerny? Podobają wam się czasy kowbojów, saloonów oraz dzikiego galopowania po prerii? Jeśli czasem wyobrażacie  sobie siebie w tej rzeczywistości, powinniście koniecznie sięgnąć po książkę „Spawa trzech Desperado”.

Młody P.K. właśnie stracił swoich przybranych rodziców. Zostali oni zamordowani przez trzech tytułowych zabijaków, którzy teraz chcą dopaść chłopca, gdyż znajduje się on w posiadaniu niezwykle cennego dokumentu. P.K. ucieka do Virginia City, ale mordercy szybko wpadają na jego trop. Rozpoczyna się gra w kotka i myszkę, z której tylko jedna strona ujdzie z życiem…

Nie lubię westernów… Ja je uwielbiam! Wychowałam się na „Tańczącym z wilkami”, „Bezprawiu” i „Ostatnim Mohikaninie”. Z ogromnym entuzjazmem sięgnęłam zatem po pierwszy tom cyklu „Tajemnice Dzikiego Zachodu”. Powieść na pewno ma w sobie charakterystyczny dla gatunku klimacik, choć nie jest to jakaś rewelacyjna pozycja.

Postać P.K. (co to w ogóle za imię?) drażni, bo momentami zachowuje się on jak dorosły (a ma dopiero 12 lat), by w następnej chwili działać głupio i naiwnie. Zupełnie, jakby autorka nie mogła się do końca zdecydować, czy jej bohater ma być dzieckiem, czy też osobnikiem „nad wiek dojrzałym”.
Zupełnie niemożliwe jest dla mnie, aby dwunastolatek mógł założyć własną firmę. To brzmi tak niedorzecznie, że prawie spadłam z krzesła ze śmiechu. Nie wiem, czy pani Lawrence chciała obrazić inteligencję czytelnika, czy pod koniec sama się już nieco pogubiła w tworzonej przez siebie historii…

Jeśli chodzi o fabułę to toczy się ona bardzo szybko i jest w sumie w miarę ciekawa. Pisarka zastosowała sprytny zabieg – w zasadzie każdy rozdział urywa się w trakcie jakiejś ważnej i ekscytującej sceny. To sprawia, że książkę ciężko jest odłożyć choćby na chwilę (ja pochłonęłam ją w jeden wieczór).

Ponieważ większa część akcji toczy się w miasteczku możemy z P.K. odbyć podróż ciemnymi, wąskimi uliczkami chińskiej dzielnicy, odwiedzić saloony, ochlapać się błotem z rynsztoka… Czyli innymi słowy opisy Virginia City zostały dobrze i wiarygodnie skonstruowane, pozwalały czytelnikowi wyobrazić sobie tamtejszą rzeczywistość.

Myślę, że ta powieść będzie świetną lekturą dla nastolatków w wieku między jedenaście a czternaście lat. Jest to także pozycja obowiązkowa dla miłośników westernów, niezależnie od ich metryki. Ze świecą szukać w naszych czasach książek z tego gatunku, dlatego obok „Sprawy trzech Desperado” nie można przejść obojętnie. Choć ma swoje minusy, to i tak miło jest powrócić do fascynacji ze swojego dzieciństwa. Na pewno sięgnę po kolejną część.

Moja ocena:

4/6 – sentyment nie pozwala mi dać niższej ;)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Egmont.

7 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się nad tym tytułem, ale wydała mi się nieco dziecinna i dlatego spasowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nie ma też gadających zwierząt, a w bajkach są ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka nie dla mnie, ale recenzja naprawdę ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o niej i mam w planach

    OdpowiedzUsuń
  5. Ups. Nie kwalifikuję się. Nigdy jakoś nie lubiłam westernów (po za tą bajką "Rogate ranczo"), były dla mnie nudne..

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uwielbiam takie klimaty! <3 Ale mi np postać P.K. się podobała, w ogóle nie raziły mnie te jego zmienne cechy :) A co do założenia firmy, trzeba wziąć poprawkę na to, że to książka dla dzieci :) Wszystko jest możliwe :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie nie przepadam za westernami, ale ta mnie zaciekawiła i mimo widocznych mankamentów fajnie się ją czytało ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.